INTERWENCJA: Mieszkańcy Bieszczadów skarżą się na działanie Internetu. Radny „boksuje” się z operatorem
BIESZCZADY / PODKARPACIE. Radny gminy Lutowiska i sołtys Zatwarnicy rozpoczął batalię w sprawie Internetu. Jego zdaniem infrastruktura zrealizowana w ramach projektu „Szerokopasmowe Lutowiska”, współfinansowana przez UE, nie funkcjonuje jak należy.
Dorota Mękarska
Gmina Lutowiska w 2014 roku objęta została projektem pod nazwą „Szerokopasmowe Lutowiska”, który Orange Polska realizował przy wsparciu środków unijnych uzyskanych z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości w ramach Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej.
Mało ludzi i trudny teren, ale Orange Polska podołał
Gdyby nie unijne wsparcie, to do inwestycji pewnie by nie doszło ze względu na trudny bieszczadzki teren. Jej realizacja i tak nie była łatwa ze względu na małą liczbę ludności, zalesienie i duże rozproszenie zarówno miejscowości, jak i skupisk ludzkich.
Zarówno mieszkańcy, jak i władze samorządowe z wielką radością powitali powstanie szerokopasmowej infrastruktury. Jednak ze względu na to, że na obszarze gminy Lutowiska Orange nie posiadał kanalizacji kablowej postawiona na infrastrukturę napowietrzną – słupy energetyczne oraz własne podpory.
Projekt o wartości około 1,2 mln zł objął swym zasięgiem cztery wsie: Dwernik, Nasiczne, Zatwartnicę i Chmiel.
Na początku Internet „chodził” bez problemów. Radość zamieniła się jednak z biegiem czasu w niezadowolenie, gdy zaczęły występować przerwy w jego pracy, brak zasięgu i transfer poniżej zagwarantowanego w umowie. Taka sytuacja miała ponoć trwać ostatnich kilka miesięcy.
Sołtys robi zdjęcia…
Radny i sołtys Zatwarnicy Mirosław Pila wniósł więc w marcu br. do operatora, by ten obniżył mu abonament o 50%. Wniosek poparł dokumentacją fotograficzną urządzeń, która według niego wskazuje, że ich stan techniczny jest zły.
W jego ocenie linia nie spełnia warunków technicznych. Słupy są spróchniałe i nie zachowują pionu, druty są pozbawione izolacji, ich podstawy betonowe uległy skruszeniu, nie są zachowane wysokości linii nad drogą powiatowa i dojazdami, przewody biegną po ziemi bądź na niewielkiej wysokości, a w niektórych przypadkach linie są przywalone drzewami.
W kwietniu br. operator uznał jednak, że zgłoszenie dotyczące problemów z odbiorem Internetu stacjonarnego nie ma pokrycia w faktach, gdyż osiągana prędkość łącza jest prawidłowa i usługa świadczona zgodnie z warunkami umowy. Nie uznano więc reklamacji i dodatkowo poinformowano klienta, że wizyta technika może wiązać się z opłatą.
…i bombarduje instytucje pismami
Radny jednak nie odpuścił, gdyż stanął na stanowisku, że taki stan rzeczy zagraża ludziom oraz zwierzętom. Zaczął więc wysyłać skargi do urzędników i instytucji z prośbami o interwencje w tej sprawie. Dokumentację przekazał do Urzędu Antymonopolowego oraz ministerstwa sprawującego nadzór w zakresie koncesji telekomunikacyjnych. Zapowiedział, że zorganizuje również jako sołtys zbiórkę podpisów, której konsekwencja może być pozew zbiorowy.
– Mieszkańcy czują się nabici w butelkę. Płacą za coś, co nie jest wykonane – zauważa Mirosław Piela, dodając, że jakość usługi odbiła się niekorzystanie na uczniach, którzy w czasie nauki zdalnej mieli utrudnione zajęcia.
Zwrócił się do wójta gminy Lutowiska, aby wystąpił do operatora z interwencją oraz zapytaniem, czy w tej postaci linia Dwernik-Nasiczne nie stanowi zagrożenia dla ludzi i zwierząt? Poinformował nadzór budowlany i wystąpił również do marszałka województwa podkarpackiego.
Bieszczady są nieopłacalne dla operatorów
Od tego ostatniego otrzymał odpowiedź, że nadzór nad projektem sprawuje Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości w Warszawie, a województwo podkarpackie nie jest stroną w umowie, ani nie sprawuje kontroli nad projektem. Skarga została przez marszałka przekazana do właściwej instytucji, czyli PARP.
W maju otrzymał z Warszawy pismo, w którym zawarto informację, że w 2015 roku przeprowadzono pomiar rzeczywistej przepustowości łącza abonenckiego, który wykazał prawidłowość wykonania infrastruktury teletechnicznej i możliwość świadczenia usługi o założonych parametrach. Nadmieniono również że celem dofinansowania było skłonienie operatorów do inwestycji w terenie nieopłacalnym z biznesowego punku widzenia. Poinformowano ponadto, że z dniem 25 marca zakończył się okres trwałości projektu i w związku z tym PARP nie ma już wpływu na beneficjenta projektu, czyli Orange Polska.
Radnemu odpowiedział też nadzór budowlany z Ustrzyk Dolnych. Powiatowy inspektor budowlany poinformował, że na odcinkach, które stwarzają bezpośrednie zagrożenie życia ludzkiego dokona kontroli do końca czerwca br. Pozostałe odcinki zostaną skontrolowane do końca roku.
Stan sieci może mieć wpływ
W maju br. operator poinformował Mirosława Pielę, że stan sieci mógł mieć wpływ na działanie usługi. Przyznano mu bonifikatę 76,66 zł w opłacie wynoszącej 120 zł. Przeproszono za zaistniałą sytuację i poinformowano, że sieć zostanie poddana modernizacji od 26 maja br.
– Od końca maja zacząłem testować sieć certyfikowanym testerem, bo wcześniej robiłem to testerem niecertyfikowanym, ale obawiając się, że wyniki pomiarów z tego powodu nie będą brane pod uwagę, przerzuciłem się certyfikowany – relacjonuje Mirosław Piela. – Kilka dni temu ponownie wysłałem reklamację do operatora ale otrzymałem odpowiedź, że będzie ona nieuznana gdyż tester nie jest certyfikowany. Wysłałem więc ponownie wyniki badań, ale do dzisiaj nie mam odpowiedzi.
Zwróciliśmy się więc do rzecznika prasowego Orange Polska z pytaniami w tej sprawie. Gdy tylko otrzymamy odpowiedź przedstawimy ją na portalu.
foto: M. Piela