Nowoczesne leczenie zaburzeń pracy serca
GVM Carint w Sanoku rozwija najnowsze metody leczenia zgodnie z aktualną wiedzą medyczną ze światowych ośrodków kardiologicznych.
Podkarpackie Centrum Interwencji Sercowo – Naczyniowych GVM Carint w Sanoku w ostatnich miesiącach wprowadziło do swojego portfolio nowy innowacyjny zabieg z zakresu elektrokardiologii. Od września ubiegłego roku już ponad trzydzieści osób poddało się leczeniu nową techniką implantowania stymulatorów serca za pomocą elektrod stymulujących pracę serca w miejscu układu przewodzącego serca – pęczku Hisa – jest to naturalnie występujące w każdym sercu miejsce odpowiedzialne za przesyłanie i rozchodzenie się prądu w całym sercu. Co to dokładnie oznacza? I jak to wpłynie na życie i zdrowie Polaków? Na pytania odpowiadają specjaliści GVM Carint w Sanoku: lek. Andrzej Wiśniewski, Ordynator Podkarpackiego Centrum Interwencji Sercowo-Naczyniowych oraz kardiolog – operator w zakresie wszczepiania urządzeń stymulujących pracę serca, lek. Adam Chybiło.
Nowe spojrzenie na leczenie pracy serca w zakresie jego elektryki to temat nie łatwy, ale dla kardiologów na całym świecie arcyciekawy. Wszystko zaczyna się od tzw. pęczka Hisa – co to dokładnie jest? – Pęczek Hisa, czy też pęczek przedsionkowo-komorowy, to najprościej mówiąc element układu bodźco-przewodzącego w obrębie naszego serca. Mówiąc prościej pęczek Hisa przewodzi impuls elektryczny, czyli prąd, z węzła przedsionkowo-komorowego do przegrody międzykomorowej i dalej poprzez swoje odnogi do mięśnia prawej i lewej komory serca. Ta anatomiczna struktura jest kluczowa w dobie małej kardiologicznej rewolucji, którą obserwujemy. Nasz ośrodek należy do tych, które trzymają rękę na pulsie i wdrażają innowacyjne metody leczenia w zakresie elektrokardiologii. A co najistotniejsze, podążanie za światowymi ośrodkami kardiologicznymi, przynosi wymierne korzyści dla naszych Pacjentów – mówi lek. Andrzej Wiśniewski, Ordynator i Kierownik Pracowni Hemodynamiki Podkarpackiego Centrum Interwencji Sercowo-Naczyniowych GVM Carint w Sanoku.
Klasyczna stymulacja pracy serca nie znika z listy kardiologicznych zabiegów, ale okazuje się, że w określonych sytuacjach i wskazaniach może okazać się lepsza metoda leczenia. Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne już rekomenduje nowy sposób leczenia chorób elektrycznych serca. W Polsce trwają badania kliniczne, ale dotychczasowe obserwacje potwierdzają, że amerykański kierunek jest właściwy. O co dokładnie chodzi? Wyjaśnia kardiolog GVM Carint Adam Chybiło: – Z przyjemnością przybliżę ten problem, gdyż jestem inicjatorem tej metody leczenia w naszym Ośrodku, a obserwując efekty, jestem wielkim optymistą tej techniki implantacji. Ale od początku. Obecnie Pacjentom z zaburzeniami pracy serca w zakresie elektryki mocujemy elektrody w mięśniu roboczym serca, czyli tym który się kurczy. Oczywiście skutkiem tego jest natychmiastowa poprawa stanu zdrowia Pacjenta oraz jego zdrowotne bezpieczeństwo. Dzięki całej gamie różnych rozruszników serca możemy zabezpieczyć serca Polaków po zawale serca, z niewydolnością serca oraz tych z poważnymi zaburzeniami pracy serca o innej etiologii, poprzez stosowanie urządzeń stymulujących pracę serca. Jednak coraz liczniejsze badania kliniczne, głównie w amerykańskich ośrodkach kardiologicznych, ale i naszych rodzimych z Krakowa czy Zamościa, pokazują, że u części pacjentów, w sytuacji gdy potrzebna jest wyższa niż 20% stymulacja rytmu serca za pomocą urządzenia wszczepialnego, po upływie kilku lat, może rozwinąć się stopniowe osłabienie mięśnia sercowego i rozwój niewydolności serca. Jest to efekt stymulacji pracy serca w niefizjologicznym miejscu jakim jest mięsień roboczy serca. Sam rozrusznik w krótkim okresie jest bardzo pomocny, ale w dłuższym przy dużym procentowym udziale stymulacji pracy komór serca z rozrusznika, może prowadzić do osłabienia mięśnia sercowego. To jest niepożądany efekt stymulacji komór.
Kardiologiczna mapa serca
Układ bodźco-przewodzący serca, to miejsce, gdzie w naturalny sposób prąd powstaje, a następnie biegnie wyspecjalizowanymi szlakami, które bardzo sprawnie i szybko przewodzą powstały naturalnie prąd. Dzieje się to od momentu, kiedy nasze serce zaczyna bić, czyli jeszcze w łonie matki. – Dokładnie tak. A współczesna medycyna pozwala nam już dokładnie określić i odnaleźć te szlaki, którymi w sposób naturalny płynie prąd w sercu. W odnalezieniu tych fizjologicznych szlaków przepływu prądu pomocne jest specjalistyczne EKG, które rejestruje pracę elektryczną serca od wewnątrz, czyli w uproszczeniu wykonujemy EKG wewnątrzsercowo. W ten sposób możemy zlokalizować miejsca w sercu o innych właściwościach elektrycznych. To trudne zadanie przed kardiologiem, gdyż poszukiwane szlaki bardzo przypominają mięsień roboczy serca i praktycznie niczym się wizualnie nie różną od pozostałych elementów budujących ten mięsień, ale wyróżniają je elektryczne właściwości. Mapowanie serca pod tym kątem pozwala nam z kolei podczas zabiegu na mocowanie elektrod we właściwym miejscu – elektroda wkręcona jest we wspomnianym wcześniej pęczku Hisa, czyli w fizjologicznej strukturze zaprojektowanej przez matkę naturę do przesyłu prądu w sercu – dodaje Adam Chybiło.
Nowa metoda leczenia, nowe serce?
Odnalezienie szlaku w sercu, którym w naturalny sposób płynie prąd, przekłada się na potencjalne korzyści dla Pacjentów. To nie tylko naprawa tego co się zepsuło, ale i zupełne zniwelowanie problemów z tzw. elektryką serca, która stanowi fundament prawidłowej pracy mięśnia sercowego, gdyż zaburzenia w tym obszarze, niestety przekładają się na jego funkcje mechaniczne, decydujące o prawidłowej sile pracy serca ludzkiego. Schemat leczenia obrazuje lek. Adam Chybiło z GVM Carint w Sanoku: – Dotychczas w leczeniu niewydolności serca związanej z uszkodzeniem przepływu prądu w obrębie komór serca wykorzystywany był zabieg implantacji układu resynchronizującego. Jednak i te zabieg choć nadal bardzo skuteczne w leczeniu tego typu problemów nie zawsze są w stanie w 100% zniwelować uszkodzenie w nieprawidłowym przepływie prądu przez serce i tym samym na tyle poprawić pracę serca aby Pacjent odniósł pełną korzyść z zabiegu. W tej chwili mamy możliwość, przy wskazaniach do tych zabiegów właśnie zastosować dodatkowo implantację elektrody w obszarze pęczka Hisa – naturalnego szlaku przepływu prądu w sercu, co pozwala nam na eliminację w 100 % obserwowanych wcześniej zaburzeń tak jakby ten problem nigdy nie istniał! Jest to BARDZO WAŻNE, gdyż zabieg przekłada się na poprawę funkcji skurczowej serca, zwiększenie jego wydolności, a w konsekwencji na wydłużenie życia i poprawę odległego rokowania u Pacjentów. Naprawiamy przyczynę i odwracamy negatywne skutki niewydolności serca. Zabiegi te wykonujemy przy bardzo dużym wsparciu naszego Proktora dr. Pawła Moskala z Oddziału Klinicznego Kardiologii i Elektrokardiologii Interwencyjnej oraz Nadciśnienia Tętniczego w Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Czy nowa technika może wyprzeć za kilka lat dotychczasowe leczenie – obecną implantację urządzeń?
Wszystko zmierza do tego, że wszczepianie elektrod w naturalne szlaki przepływu prądu w sercu stanie się dominującą, najprawdopodobniej jedyną słuszną metodą leczenia, która wyeliminuje niepożądane skutki stosowania urządzeń wszczepialnych. Zmianie ulegnie jedynie miejsce implantacji elektrod stymulujących pracę serca, bo dotychczasowe urządzania zostaną z nami jeszcze na długie lata. Są one także efektem wielu badań i owocem pracy kardiologów na całym świecie. – Można powiedzieć, że współczesna kardiologia w zakresie leczenia urządzeniami wszczepialnymi stoi przed milowym krokiem, który zmieni dotychczasowe myślenie i wytyczne w zakresie miejsca implantacji elektrod. W Polsce i Europie także trwają badania kliniczne i czekamy z niecierpliwością na wyniki oraz ich implementację w europejskich wytycznych kardiologicznych. Jednak nawet cząstkowe wyniki, badań obserwacyjnych naszych Pacjentów i ich efekty wskazują, że jest to właściwy kierunek – kończy kardiolog Adam Chybiło.
– Podążając za rozwojem medycyny wprowadziliśmy również do naszych usług ten specyficzny rodzaj zabiegu jakim jest wszczepienie urządzenia do pęczka Hisa, dla pacjentów ze wskazaniami medycznymi, ponieważ chcemy zapewnić pacjentom dostęp do wysokospecjalistycznego leczenia. Jest to zabieg dużo droższy niż ten wykonywany podstawową metodą. Na dzień dzisiejszy NFZ nie finansuje tych zwiększonych kosztów zabiegów, a refundacja pozostaje na tym samym poziomie. Należy jednak podkreślić, że Pacjent ubezpieczony w Narodowym Funduszu Zdrowia, nie ponosi z tego tytułu żadnych dodatkowych kosztów – mówi Sebastian Kawalec, Prezes GVM Carint.
materiały nadesłane