LESKO / PODKARPACIE. Na 370 pracowników SP ZOZ w Lesku tylko kilkanaście osób wzięło udział w pikiecie protestacyjnej, do której doszło dzisiaj przed siedzibą leskiego Starosta Powiatowego. Organizatorzy pikiety tak małą liczbę protestujących tłumaczą obawami o utratę miejsc pracy. Pikietujący nie spotkali się ze starostą leskim, który w ogóle nie zauważył, że pikieta ma miejsce.
Dorota Mękarska
Pikieta, która zaplanowana była na godz 11, rozpoczęła się z opóźnieniem. Wzięło w niej udział kilkanaście osób. Pikietującym towarzyszyli radni powiatowi, ale tylko z opozycji. Akcję protestacyjną obserwowało też niewielu mieszkańców Leska. Przechodnie w większości solidaryzowali się z poczynaniami związkowców z NSZZ „Solidarność”, którzy byli organizatorami akcji protestacyjnej.
Wspomógł ich Andrzej Szall, wiceprzewodniczący Zarządu Regionu NSZZ Podkarpacie, który odczytał odezwę do władz powiatu leskiego. Odezwa nie została jednak wręczona staroście Markowi Pańko, który oczekiwał na pikietujących wewnątrz budynku. Starosta, jak twierdzi, nie został poinformowany o pikiecie, wiedział tylko nieoficjalnie, że ma się ona odbyć. Nie wyszedł do protestujących, gdyż, jak utrzymuje, nie zauważył, że pikieta trwa, ponieważ z okien jego gabinetu nie było widać akcji protestacyjnej.
Przyczyna zwołania pikiety, która w założeniu była zorganizowana przeciwko sposobowi i trybowi odwołania byłego dyrektora Wiesława Kuzio, stanowiła niejako przestrogę dla rządzących powiatem leskim, by w przyszłości, nie posuwali się do takich praktyk, które mogą skutkować bardzo negatywnymi konsekwencjami dla szpitala w Lesku.
Jak podkreślali wszyscy uczestnicy pikiety, akcja protestacyjna miała uwypuklić fakt, że dyrektor został odwołany w bardzo niedogodnym dla lecznicy momencie.
Pikietą zaskoczony był powołany na stanowisko dyrektora SP ZOZ w Lesku Jan Długosz.
– O konflikcie nie wiedziałem – przyznaje dyr. Długosz. – Wiedziałem, że w służbie zdrowia jest źle, ale tak jest wszędzie. Patrzę, wisi plakat: akcja protestacyjna. Myślę, jakie licho?
Nowy dyrektor jest daleki od stwierdzenia, że sytuacja leskiej lecznicy jest dramatyczna, choć nazwał ją trudną. Według niego zadłużenie jest na takim samym poziomie, jak było, a zadłużenie w kwocie 15 mln zł, podawane przez władze powiatu w Lesku, nazwał wręcz „wirtualnym”. Nowy dyrektor nie widzi zagrożeń dotyczących powstania lądowiska dla śmigłowców sanitarnych, które musi być wybudowane, tak by w przyszłym roku SOR w Lesku mógł być zakontraktowany.
Jan Długosz od 1984 do 1996 roku pełnił funkcje zastępcy dyrektora SP ZOZ w Sanoku, a od 1996 do 2000 roku piastował stanowisko dyrektora sanockiego szpitala. Od 6 lat jest na emeryturze.