SANOK / PODKARPACIE. Nocne przymrozki występujące w ostatnich dniach dają się we znaki plantatorom i hodowcom owoców i roślin ozdobnych. Aby zmniejszyć ryzyko strat pracują w pocie czoła od wczesnego ranka, aż do późnego wieczora. Poza dość oczywistym okrywaniem owoców otuliną stosuje się na przykład zraszanie roślin wodą.
– Jest to dość żmudna i mozolna walka z warunkami pogodowymi – mówi Katarzyna Brejta, właścicielka Truskawkowych Pól w Załużu, Bykowcach, Jurowcach i Lesku. – Na noc musimy okrywać nasze uprawy agrowłókniną, aby nie zmarzły, ale rano musimy je odkrywać, aby z kolei ich nie przygrzało. Temperatura w dzień pod otuliną może wynosić nawet 30 stopni Celsjusza.
Właścicielka Truskawkowego Pola zaznacza, że dzisiejsze przymrozki wpływają najbardziej na sam owoc, a nie na ich ilość czy sadzonkę. Te zdążyły się zapylić. W czasie kwitnienia wymagały jednak wiele pracy, aby uchronić je przed przymrozkami.
– Nasze rośliny przeżywają szok termiczny, w nocy jest chłodno, a w dzień temperatury sięgają powyżej 20 stopni. Owoce są mniejsze niż zazwyczaj, ale nie możemy narzekać – komentuje Katarzyna Brejta. I dodaje: – Na wielkość owoców wpływ mają nie tylko zmienne warunki termiczne, ale także susza.
Podobną walkę o rośliny toczy Kamil Zubel, hodowca kwiatów i roślin ozdobnych.
– Dzisiejszej (13 maja – przy. redakcji) nocy odnotowaliśmy w szkółce -3 stopnie Celsjusza – mówi właściciel Gospodarstwa ,,U Leśnego”. – Te rośliny, które znajdują się w tunelach są bezpiecznej, tunele są ogrzewane, więc chowamy tam najdelikatniejsze kwiaty. Te rośliny natomiast, które znajdują się na zewnątrz i nie da się ich okryć otuliną, zraszamy na wieczór wodą.
Zabieg zraszania ma zredukować straty, a przede wszystkim ochronić rośliny. W ten sposób to woda znajdująca się na liściach zamarza, zimno gromadzi się w wodzie, a niska temperatura nie trafia do samego liścia czy kwiatu.
– Rośliny i kwiaty obecnie są zszokowane. Amplituda temperatur w ciągu doby jest na tyle duża, że nie tylko na nas wpływa negatywnie, ale także na nasze uprawy – dodaje Kamil Zubel. – Ja mam to szczęście, że nasze rośliny są wieloletnie, więc jeśli któraś zostanie uszkodzona, to wpływa to głównie na ich estetykę czy straty handlowe. Taką roślinę staramy się zregenerować i czekamy, aż wypuści nowe pędy.
Dzięki wskazanym zabiegom udało się zniwelować duże straty finansowe. Jak podkreślają nasi rozmówcy, najwięcej kosztuje roboczogodzina, aby dopilnować upraw i ochronić rośliny. W niektórych przypadkach konieczne jest stosowanie odpowiednich preparatów lub odżywek, które mają zapewnić szybszą regenerację upraw.
Red.