REKLAMA

JAKUB HAFTEK: Nawet kawałek łąki jest dobry do treningu (WYWIAD)

LESKO / PODKARPACIE. 19-letni Jakub Haftek świetnie zaprezentował się w Wałbrzychu, gdzie sięgnął po tytuł II Wicemistrza Polski Cross Country w klasie Junior. W wywiadzie dla naszego portalu zdradza na czym jeździ, kiedy zdarza mu się opuścić szkołę i… czy sportową pasję przekłada na szaloną jazdę po ulicach naszego regionu. Zapraszamy!

eSanok.pl: Od kiedy pasjonujesz się motorami? Jak zaczęła się Twoja przygoda z tym sportem?

Jakub Haftek: Od małego interesowała mnie motoryzacja. W drugiej klasie szkoły podstawowej rodzice kupili mi pierwszy „motocykl”, z czasem sprzęt był coraz lepszy. Do pierwszych zawodów namówili mnie Maciek Zaniewicz i jego tata Marek, za co bardzo im dziękuję.

eSanok.pl: W roku 2010 wystartowałeś po raz pierwszy. Jak wspominasz ten dzień?

JH: Pierwsze moje zawody odbyły się w Miejscu Piastowym. Udało mi się tam zająć 3 miejsce.

eSanok.pl: Mocny początek…

JH: Bardzo mnie to zmotywowało.

jh

foto: materiał nadesłany

eSanok.pl: Na jakim motorze jeździsz? Dużo pali takie cacko?

JH: W sezonie 2015 startowałem na motocyklu KTM sxf 250 z czterosuwowym silnikiem. Trenuję gdzie tylko się da. Sam wytyczam sobie odcinki i jeżdżę po nich. Jeśli chodzi o spalanie to ciężko powiedzieć, bo nie posiada on licznika.

eSanok.pl: To drogi sport…

JH: Tak, to bardzo drogi sport. Utrzymanie motocykla, treningi, wyjazdy – to bardzo duże pieniądze. Na szczęście wspierają mnie rodzice. Bardzo dużą pomoc otrzymuję od MARZAN Consulting, którego właścicielem jest Marek Zaniewicz.

eSanok.pl: Jak w ogóle wyglądają Twoje treningi? To tylko jazda motorem, czy dołączasz do tego coś więcej?

JH: Enduro, Cross country czy Superenduro to bardzo wyczerpujący sport, dlatego staram się trzymać formę. W zimie, gdy przygotowuję się do sezonu, staram się mieć jak najwięcej ruchu, czy to siłownia, crossfit, kickboxing w samuraj Sanok, basen, rowerek czy też motocykl. Ogólnie lubię sport i dobry wycisk.

eSanok.pl: Treningi jedno, zawody drugie. Jak często i gdzie udaje ci się startować?

JH: W tym sezonie miałem bardzo dużo wyjazdów, bo mniej więcej co dwa tygodnie nie było mnie w domu. Mistrzostwa Polski były organizowane średnio 600 km ode mnie. Najdalej jechaliśmy do Szczecina.

eSanok.pl: Pochodzisz z Leska. Czy są tam odpowiednie miejsce do trenowania crossa?

JH: No niestety w okolicy ciężko o takie. Najbliżej gdzie jeździmy, to do Rzeszowa na Załężę, ale jakoś trzeba sobie radzić. Nawet kawałek łąki jest dobry do treningu.

eSanok.pl: Klubowi z Rymanowa, w którym trenujesz, rozwiązano licencję. Ucierpieli na tym zawodnicy…

JH: Wolałbym o tym nie mówić. Nie wnikam dlaczego tak się stało. Każdy z nas oprócz indywidualnych osiągnięć walczył o mistrza Polski klubowego. Gdy wszystko było na dobrej drodze i byliśmy na pierwszym miejscu, wszystko się posypało…

eSanok.pl: Uczysz się w ZS2. Jak godzisz szkołę z treningami i wyjazdami na zawody?

JH: No wiadomo… czasami jest ciężko, gdy wyjeżdżam na zawody, to w piątek nie ma mnie w szkole. Wracamy przeważnie w poniedziałek nad ranem, więc wtedy też często odpuszczam. Ale jakoś daję rade.

eSanok.pl: Oprócz znakomitego startu w Mistrzostwach Polski, jeździłeś również zagranicą. Jak wspominasz zawody Red Bull 111? To największy wyścig w Europie Środkowowschodniej…

JH: Red Bull 111 Megawatt są to zawody inne niż wszystkie. Jest tam masa zawodników o różnych umiejętnościach jazdy. Każdy znajdzie jakiegoś rywala dla siebie, bo przecież o to w tym chodzi. W kwalifikacjach słabo mi poszło i byłem 96. To oznaczało, że będę musiał startować z drugiej linii startowej. Na szczęście w głównym wyścigu prawie wszystko poszło po mojej myśli. Bardzo dobrze mi się jechało i udało mi się dojechać na 28 miejscu. Jestem z tego zadowolony, bo po sobotnich kwalifikacjach nie liczyłem na taki wynik.

eSanok.pl: Jesteś żywym przykładem na to, że jeśli się chce, to można wybić się nawet z małej miejscowości.

JH: Wybić jak wybić, na pewno ciężko na to pracowałem.

eSanok.pl: Co najbardziej pociąga Cię w motorach?

JH: Na pewno adrenalina, ryzyko i motoryzacja.

eSanok.pl: Z crossem na wieki wieków, czy widzisz dla siebie jakąś inną alternatywę?

JH: Bardzo chciałbym mieć cały czas z tym kontakt bo to moja pasja. O pracę raczej będzie ciężko, bo sporty motorowe są w Polsce mało popularne i zarabiać na tym udaje się nielicznym.

eSanok.pl: Masz jakiś motor, którym śmigasz po leskich i sanockich jezdniach? Zdarza Ci się czasami zapomnieć i… nie patrzeć na prędkościomierz?

JH: Staram się tego nie robić, ale ograniczenia dla motocyklisty są uciążliwe. Posiadam jeden motocykl który nie ma homologacji na poruszanie się po ulicach. Uwielbiam szybką jazdę, dlatego startuję w zawodach. Tam, jedynym ograniczeniem są umiejętności.

rozmawiał: Adam Zoszak

08-10-2015

Udostępnij ten artykuł znajomym: