LESKO / PODKARPACIE. Na sali sądowej znajdzie swój finał zimowa wyprawa na Bukowe Berdo, organizowana przez Szkołę Przetrwania i Przygody we Wrocławiu. Licealistów uratowali wówczas ratownicy GOPR.
Dorota Mękarska
Prokuratura Rejonowa w Lesku w dniu 28 czerwca b.r. skierowała akt oskarżenia w tej sprawie do Sądu Rejonowego w Lesku. 22-letni Adam S., opiekun 10-osobowej grupy licealistów z Wrocławia, został oskarżony o narażenie młodych ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grozi mu za to od 3 miesięcy do 5 lat wiezienia.
– Na Adamie S. ciążył szczególny obowiązek opieki nad grupą – podkreśla Maria Chrzanowska, prokurator rejonowy w Lesku.
Do feralnej wyprawy doszło w lutym b.r.. W ramach zimowego biwaku licealiści w wieku 16-19 lat, rozbili namioty pod szczytem Bukowego Berda. W górach mieli sobie radzić sami. Ich opiekunowie w tym czasie przebywali w hotelu w Ustrzykach Górnych. Kontaktowali się z członkami grupy telefonicznie.
Dzień wcześniej ratownicy GOPR podczas pogadanki odradzali im wychodzenie w góry. Oficjalnie jednak nie zostali o wyprawie powiadomieni.
Niestety nagle przyszło załamanie pogody.
– Warunki pogodowe były bardzo trudne – dodaje prokurator Chrzanowska.
– W takiej sytuacji grupa nie powinna w ogóle wychodzić w góry.
W wysokich partiach Bieszczadów rozszalała się zamieć śnieżna. Porywisty wiatr zniszczył namioty. Młodzi ludzie przenocowali pod szczytem, ale z powodu wyziębienia nie mieli siły zejść na dół. Wezwano więc GOPR.
Pierwsi ratownicy dopiero po 3 godzinach dotarli do potrzebujących pomocy, gdyż w akcji z powodu warunków pogodowych nie mógł uczestniczyć śmigłowiec. Prędkość wiatru dochodziła wówczas do 100 km na godz.. W akcji ratowniczej wzięło udział kilkadziesiąt osób, również leśnicy i straż graniczna. Kosztowała ona około 30 tys. zł.
Uczestnicy wyprawy pod opieką ratowników zdołali zejść na dół o własnych siłach. Tylko jeden chłopiec, 16-latek, trafił do szpitala w Ustrzykach Dolnych z powodu podejrzeń o odmrożenia. Był krótko hospitalizowany.
Już na dole młodzi ludzie odzyskali rezon, twierdząc, że byli dobrze przygotowani i wyposażeni. Stwierdzono, że GOPR zrobił „cyrk” i „medialny show”.
Jednakże w internecie opublikowano materiał filmowy nagrany na terenie biwaku. Wywołał on olbrzymią krytykę pod adresem szkoły przetrwania, a także opiekunów.
Nie skończyło się tylko na krytyce. Adamowi S. postawiono zarzut z art. 160 par. 1, w związku z par.2 KK. Postępowanie zakończyło się sformułowaniem aktu oskarżenia.
Za Adamem S. murem stanęli rodzice licealistów, którzy opublikowali w tej sprawie oświadczenie:
„My, rodzice uczestników obozu survivalowego w Bieszczadach, organizowanego przez Szkołę Przetrwania i Przygód SAS, oświadczamy, że nie zgłaszamy żadnych pretensji ani uwag pod adresem opiekuna naszych dzieci, jego zachowania w zaistniałej sytuacji oraz bezpieczeństwa całego wyjazdu. Jednocześnie chcielibyśmy zaznaczyć, iż jesteśmy oburzeni nierzetelnością informacji zamieszczanych na portalach internetowych i telewizyjnych, jak również całą medialną nagonką powstałą wokół sprawy”.
– Opiekun złożył wyjaśnienia. Nie poczuwa się do winy. Według niego obóz był prawidłowo przygotowany – podkreśla prokurator Chrzanowska.
– Przesłuchano również rodziców. Ich stanowisko nie uległo zmianie. Liczyli się z ekstremalnymi warunkami szkoły przetrwania.