Utrzymanie unii monetarnej „rozwali” Unię Europejską? Euro-debata we WSIiZ
RZESZÓW / PODKARPACIE. Czy przyjęcie euro się opłaca? Czy w ogóle kiedyś będzie się opłacało? Jak strefę euro reformować i czy jest to możliwe w obliczu kryzysu greckiego, czy też imigracyjnego? Co zawiodło, że znalazła się w tak trudnej sytuacji? O tym wszystkim dyskutowali eksperci w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.
Prof. Bartłomiej Kamiński – ekspert Banku Światowego, Anna Kosior – dyrektor Biura Integracji ze Strefą Euro Instytutu Ekonomicznego NBP, dr Jacek Rodzinka – dyrektor ds. Rozwoju Komercji Instytutu Badań i Analiz Finansowych WSIiZ w Rzeszowie, a także dr Marcin Halicki, ekonomista z Uniwersytetu Rzeszowskiego – to grono ekspertów, którzy spotkali się we WSIiZ podczas debaty pt. „Integracja europejska w kontekście przebudowy Unii Gospodarczo-Walutowej”. Zorganizował ją Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Rzeszowie wspólnie z Wyższą Szkołą Informatyki i Zarządzania.
Czy to w ogóle miało sens?
Paneliści podczas rozmowy poruszyli różne kwestie. Wśród nich znalazły się m.in. źródła kryzysu, jaki spotkał Europę.
– Odpowiedź na pytanie czy się może coś naprawić jest zdecydowanie negatywna – zaznaczył prof. Kamiński. – Unia walutowa między krajami, które są tak zróżnicowane od samego początku nie miała sensu – dodał. Zaznaczył też, że nie ma żadnego powodu, żeby istniał jeden rynek i jeden pieniądz. – To była decyzja czysto polityczna – podsumował.
Dyrektor Kosior zauważyła jednak, że ekonomiczne podwaliny powstania strefy euro były mocniejsze niż to, co zostało wprowadzone w życie. Podała tu za przykład wspólny nadzór bankowy. Wskazała też na rolę, jaką mógłby odegrać wspólny nadzór nad politykami fiskalnymi w państwach członkowskich. Zaznaczyła, że Grecja została nadmiernie zadłużona przez rząd. To wyróżnia ją spośród innych krajów, gdzie to głównie gospodarstwa domowe się zadłużały, a mieszkańcy żyli w przekonaniu, że będzie ich stać na spłatę kredytów. – W przypadku Grecji wspólny nadzór mógłby coś zaradzić – przekonywała.
Na sens integracji wskazał dr Rodzinka: – Kraje europejskie nie miały wyjścia, musiały się połączyć, żeby skutecznie konkurować w gospodarce światowej – powiedział. Dodał jednak, że rzecz w tym, iż działanie jak monolit jest niezmiernie trudne.
Na problem różnych celów przyświecających poszczególnym państwom a dotyczących utworzenia unii walutowej zwrócił uwagę dr Halicki. Poruszył też kwestię zróżnicowania systemów finansowych poszczególnych państw. – Mamy wspólną politykę monetarną, a polityka fiskalna nie jest nadzorowana globalnie, to powoduje takie a nie inne trudności – wyjaśniał.
Co z tym teraz zrobić? „spirala śmierci”
Eksperci rozmawiali też o tym, jak powinna teraz zachować się Unia, żeby poradzić sobie z kryzysem. Tu zdania również były podzielone. Bardzo sceptyczny był prof. Kamiński: – Jak będziemy dalej utrzymywać fikcję, jaką jest unia monetarna to rozwalimy bardzo dobrą instytucję, którą jest wspólny rynek i cała Unia Europejska – podkreślił. – Dzięki Bogu, że nie byliśmy w strefie euro – mówił dalej. – Jeżeli Europa ma przetrwać to musi się z euro wycofać – dodał.
Dostrzegł on jednak również osiągnięcia integracji. – Patrząc na UE to jeżeli chodzi o wyrównanie dochodów narodowych to jest to największy sukces. – To blok niesłychanie zintegrowany – dodał, posługując się jako przykładem wspólnym rynkiem. Zaznaczył, że problem polega na tym, że unia monetarna tak została zaprojektowana, że niszczy UE. – Jeżeli coś się zaczyna psuć w jednym kraju, to jest to błędne koło, którego nie można odkręcić – powiedział podając za przykład Grecję. – I tak następuje spirala śmierci – dodał. Jeżeli Europa ma przetrwać to musi się wycofać z euro – podkreślił.
Dyrektor Kosior zwróciła natomiast uwagę na zbyt optymistyczne założenia twórców strefy euro. – Amerykańscy ekonomiści wskazywali na to, że to się nie może udać. Twórcy strefy euro pewnych rzeczy nie wzięli pod uwagę i nie stworzyli mechanizmów reagowania na kryzys, stąd to, co się działo z Grecją – tłumaczyła. – Kolejny kryzys nie będzie przebiegał już tak gwałtownie, bo pewne mechanizmy reagowania kryzysowego już są wypracowane – przekonywała. – Mnie się wydaje, że unia fiskalna to coś, co mogłoby uratować strefę euro i UE – dodała. Jednak prof. Kamiński w zaproponowanym przez dyrektor Kosior rozwiązaniu także nie widział szansy wyjścia z istniejącego problemu.
Do tej wymiany zdań odniósł się również dr Rodzinka. Poruszył on kwestię oddania suwerenności na rzecz instytucji unijnych. – Poszczególne kraje wyzbywając się suwerenności nie mogą reagować na bieżące problemy, które je trawią. Europejski Bank Centralny ma jedno lekarstwo, ale dla każdego jest ono inne – tłumaczył, dodając, że dla jednych państw jest ono dobre, ale dla innych obojętne, bądź złe – mówił.
– Problemem długu greckiego jest to, że jest on za wysoki w stosunku do tego, żeby pozwolić Grecji powrócić na ścieżkę wzrostu gospodarczego i prowadzenie takiej polityki gospodarczej, w której mogłaby ona reagować na niekorzystne zmiany w otoczeni zewnętrznym, niekorzystne zmiany w kraju w zakresie rozwoju ekonomicznego – zauważyła dyrektor Kosior. – Tutaj wydaje się, że nie ma innego wyjścia jak naprawdę ten dług zrestrukturyzować, umorzyć, zlikwidować – zaznaczyła. Wytłumaczyła też dlaczego Grecja znalazła się w takiej a nie innej sytuacji. – W dużej mierze jej rząd prowadził nieodpowiedzialną politykę fiskalną i to nie jest tak, że to jest wyłącznie wina euro, że greckie finanse są w tak tragicznej sytuacji. Euro wydłużyło tak naprawdę problemy Grecji i spowodowało, że trudniej było tę agonię uciąć, ale źródłem tych problemów była nieracjonalna polityka rządów greckich – podkreśliła.
Euro w Polsce?
Podczas debaty paneliści odnieśli się również do obecnej dyskusji nad tym czy euro powinno być wprowadzone w Polsce, czy też nie. Tutaj głosy były podobne.
– Jestem zwolennikiem integracji europejskiej, ale euro było złym pomysłem – powiedział prof. Kamiński. – Polska nie powinna wstępować do strefy euro, tylko nie powinna tego mówić – podkreślił swoje stanowisko.
Ekspert Banku Światowego zwrócił też uwagę na to, że podawanie jako korzyści z przyjęcia jednej waluty kwestii obniżenia kosztów transakcyjnych i ryzyka kursu wymiennego w obliczu istnienia nowoczesnych technologii oraz wyrafinowania rynków finansowych dzisiaj nie jest przekonywujące. – Te argumenty są słabe w porównaniu do kosztów dostosowania ekonomicznego – mówił.
Przeciwko szybkiemu przyjęciu euro jest także dr Rodzinka. – Jest jeszcze za wcześnie. Ograniczyłoby to nasz eksport, a on ciągnie nasz PKB. W związku z tym myślę, że jeszcze chwilę powinniśmy poczekać i wykorzystać efekt gapowicza: jedziemy tym autobusem, ale po prostu za to nie płacimy – wytłumaczył. – Powinniśmy przystępować wtedy, kiedy będziemy mieć pewność, że ta strefa przetrwa – dodała dyrektor Kosior.
Europa dwóch prędkości – to pułapka
W dyskusji obalono również zasadność straszenia rozbiciem na Europę dwóch prędkości – Argument, podziału Europy na kraje z euro (lepsze) i te bez euro (gorsze) nie powinien być w ogóle przytaczany, bo wskaźniki pokazują co innego – mówił dr Halicki. Podparł się tu danymi, przeczącymi twierdzeniom, że kraje bez euro gorzej sobie radzą pod względem gospodarczym.
Głos w tej sprawie zabrała także dyrektor Kosior: – Zagadnienie Europy dwóch prędkości to argument polityczny, który pomija względy ekonomiczne. To jak silni będziemy w Europie będzie zależało od tego jak silni będziemy gospodarczo – podsumowała.
Konsultacje statystyczne
Ponadto po debacie można było skorzystać z konsultacji statystycznych, zrealizowanych przez przedstawiciela Urzędu Statystycznego w Rzeszowie. Były one skierowane do osób zainteresowanych pozyskaniem bliższych informacji nt. Banku Danych Lokalnych oraz Systemu STRATEG.
Partnerami debaty byli: Instytut Badań i Analiz Finansowych, Instytut Badań nad Cywilizacjami, Instytut Rozwoju Personelu, a także Punkt Informacji Europejskiej Europe Direct – Rzeszów.
materiał nadesłany
foto: WSIiZ